Czarna Magia Masamune Shirow
txt: V2

I. Manga

"Black Magic była pierwszym i ostatnim tomem wydanym w czasie moich "fanzinowych" lat. Została opublikowana przez Atlas Magazine i złożona do kupy ze znaczną pomocą załogi Atlas (Manga Research Group Atlas - luty 1983 - dop. V2). (Nasze ówczesne środowisko pracy można opisać najlepiej jako "małe i niebezpieczne". Nie było klimatyzatora. Każdy arkusz rastru był zazdrośnie strzeżony) W grudniu 1985 Seishinsha wydała to ponownie z dodatkowymi 6 stronami (M66-appendix na końcu). To była manga, dzięki której w głowie prezesa Seishinsha zakiełkowało Appleseed. Wprowadziła większość moich ulubionych elementów - bioroidy, roboty bojowe, magię, obcych - które nie zmieniły się do tej pory" 
Masamune Shirow 

Wenus. Kilkaset tysięcy lat temu. Cywilizacja na tej planecie osiągnęła wysoki stopień rozwoju. Zbudowano ogromny superkomputer Nemesis, który zajął się rządzeniem, przejmując wszystkie funkcje rządu Federacji Wenusjańskiej. Jego zadanie: doprowadzić do utopii. Jako, że Nemesis potrzebowała agentów do zarządzania i wykonywania rozkazów, stworzyła Egzekutorów - bioroidy powstałe na drodze genetycznych manipulacji, od momentu urodzenia poddawane specjalnemu szkoleniu. Nemesis zbudowała specjalne miasto , gdzie Egzekutorzy mogli w spokoju żyć i oddawać się sztuce rządzenia. Ich treningiem zajął się, stworzony przez Nemesis samodzielny komputer Tantalos, który skonstruował własny ruchomy terminal, Uranusa. Po pewnym czasie Chronos, najlepszy bioroid, który wyszedł spod ręki perfekcyjnego Uranusa, przejął władzę od Nemesis i dał początek prawdziwemu rządowi. W okresie restrykcji ograniczających populację bioroidów stworzono Zeusa. On też przejął władzę od Chronosa w wyborach, których uczciwości nie można jednoznacznie potwierdzić. Bojąc się, że rząd stał się zbyt silny, Nemesis razem z Tantalosem, w najgłębszym sekrecie pracowali nad potężnym, ostatnim bioroidem: Typhonem. Zeus przedwcześnie dowiedział się o tym i zniszczył go w straszliwej bitwie w górach Etona. Nemesis powtórnie wygenerowała program Typhona i ukryła go pomiędzy ludźmi.

Tyle tytułem wstępu. Nemesis, Tantalos, Uranus, Zeus, Typhon? Czy przypadkiem Shirow nie zaprezentował nam alternatywnej wersji mitologii greckiej? Ha ha! - przymrużając oko odpowiedziałby sam twórca - trochę tak! Ale nie przejmujcie się, to przede wszystkim doskonała fantastyka, a nawiązania do mitologii mimo, że trochę głębsze niż w Appleseed, to tylko urozmaicenie i taki mały... żarcik (?). 

"Tyfon - w mitologii greckiej straszliwy potwór, najmłodszy syn Gai i Tantalosa. Miał on ciało olbrzyma z wężami zamiast nóg. Wzrostem przewyższał góry sięgając niekiedy aż do gwiazd. Kiedy rozwarł ramiona, jedną ręką dotykał miejsca, gdzie wschodzi, drugą -gdzie zachodzi słońce. Zamiast palców miał sto głów smoczych, oczy ciskały ogień, a paszcza smołę. Kiedy wystąpił do walki z bogami olimpijskimi, ci uciekli, jedynie Zeus i Atena stawili mu opór. Ostatecznie Tyfon został okaleczony żelaznym sierpem tak dotkliwie, że osłabionego Zeus przygniótł wyspą Sycylią. Odtąd, kiedy potwór próbuje się spod niej wydostać, ziemia drży, a Etną uchodzi ogień z jego paszczy."
Mała Encyklopedia Kultury Antycznej 

Czy czegoś wam to nie przypomina? Oczywiście, tyle że w Black Magic Tyfon to Duna Typhon, żeński bioroid, moim zdaniem najładniejsza i najbardziej kobieca główna bohaterka z mang Shirowa (patrz przód i tył okładki). W dodatku jak najbardziej pozytywna, z małym zastrzeżeniem - w świecie polityki wszyscy mają brudne łapki i postronny obserwator jak my często nie jest do końca pewien, który z tych gości jest biały, a który czarny (to ambitna manga dla inteligentnych ludzi, nie Star Trek czy jakiś inny amerykański western). Duna pomaga Nemesis kontrolować poczynania rządu Zeusa, innymi słowy - bruździ Zeusowi jak tylko może. Nemesis oczywiście chce dobrze, to tylko komputer bez uczuć, który ma chronić ludzkość, cywilizację Wenus. Zeus... hmmm... też chce dobrze, ale trochę w inny sposób, a jego żądza władzy bynajmniej mu w tym nie pomaga (bioroidy, w odróżnieniu od robotów i komputerów mają uczucia, potrafią n.p. bardzo się wkurzyć). Duna - niech was nie zwiedzie jej urok - jest równie twarda i wojownicza jak jej następczynie (Deunan Knute, Leona Ozaki, Motoko Kusanagi). Ostatni bioroid, najpotężniejszy czarnoksiężnik na Wenus, właściciel miecza Kuta - potężnego talizmanu, daru Nemesis - jednym słowem doskonały agent doskonałego komputera. 

"Grafika Black Magic, tworzona raczej w starym stylu sprawia, że czuję się trochę zmieszany, widząc to wydane ponownie."
Masamune Shirow 

Pierwsza manga Masamune Shirow - Black Magic, to majstersztyk. Naprawdę! I ani narzekania niektórych czytelników, ani zastrzeżenia samego autora nie zmienią mego zdania. Główne zarzuty wobec Black Magic dotyczą zazwyczaj kreski, rzeczywiście troszkę starej w porównaniu z n.p. "Manmachine Interface", czy nawet pierwszymi Appleseedami (kurde, wyraźną różnicę widać już w pierwszym Dominionie). Ale daj Boże (!) wszystkim mangakom taki debiut. Zaryzykuję twierdzenie, że w Black Magic Shirow powiedział swoje credo, określił swoją drogę i do tej pory nią kroczy. Ta manga to mieszanka fantastyki, akcji, polityki i humoru, tak jak wszystkie następne prace Shirowa. Może inaczej: to doskonała fantastyka z świetną fabułą i bardzo dynamiczną akcją, z doskonale wplecioną polityką (jako tło), oraz z dużą dawką specyficznego humoru - jako przyprawa. W Black Magic sytuacja polityczna Wenus, polityczne wojenki i przepychanki wysuwają się troszkę bardziej na pierwszy plan, ponieważ wiążą poszczególne rozdziały (z których niektóre mogłyby być w zasadzie odrębnymi historiami) w logiczną całość. Pokazane są nam różne kawałki niekompletnej mozaiki, po których jednak możemy ocenić piękno całości i z grubsza określić jej wygląd. (Rzeczywiście, po skończeniu mangi czujemy niedosyt - ilość wątków, które krzyczą o rozbudowanie, mnogość niewykorzystanych do końca pomysłów... ale to tylko świadczy chyba o geniuszu Shirowa, który chce powiedzieć, przekazać więcej, niż ma na to miejsca - taka ogólna wizja świata to jego cecha charakterystyczna. Pokazuje nam fragmenty uniwersum, w którym toczy się manga, a nam aż oczki się świecą - jak szczegółowo jest to wymyślone - ale nie, nie ma na to teraz miejsca, teraz jest akcja! Napatrzyłeś się? No to dalej, już w następnym kadrze coś się dzieje!) Wracając do mojej tezy - wszystko, co późniejsze w twórczości Masamune Shirow wywodzi się z Black Magic. I to nie tylko Appleseed, które bezczelnie z tej mangi ściąga, ale także cała reszta to niewyrodni dziedzice (graficzni i fabularni) tego genialnego debiutu. Owszem, w Orionie twórca skręcił trochę z głównej drogi, bawiąc się w magię. Magię? I w Black Magic magii mamy pod dostatkiem. Może Shirow żałował trochę, że zrezygnował z tego wątku w Dominion i Appleseed i postanowił nadrobić to z nawiązką? Tych, którzy widzieli Black Magic być może bulwersuje trochę porównywanie tak starej kreski ze znacznie doskonalszymi, późniejszymi utworami. Ależ to oczywiste, że styl mangaki się rozwija, mimo to, patrząc na sposób, w jaki prowadzi fabułę w Black Magic, czuję że to ten sam Shirow. Doprawdy jest coś charakterystycznego w sposobie, w jaki rysuje ruch, walkę, postacie, w jaki używa rastrów i kadruje. Ponadto, to chyba nie kreska jest tym, co stanowi o wartości mangi, prawda? Wielu rozczarowały zarówno Plastic Little jak i Chirality Urushibary. Mimo perfekcyjnej kreski nuży troszkę słabość fabuły (zwłaszcza Plastic Little, mnie osobiście Chirality się podoba - i to nie tylko przez wzgląd na lesbian show, zbolki!). Dużo starsza (co wyraźnie widać po jakości rysunków) Legend of Lemnear jest znacznie ciekawsza od Plastic Little. Wróćmy jeszcze na chwilę do fabuły. Tak jak powiedziałem, swobodnie i niezobowiązująco czerpiąc z mitologii greckiej, przede wszystkim polegając na własnych pomysłach, serwuje nam Shirow w sumie kilka historii - wszystkie połączone cywilizacją Wenus, większość (oprócz jednej) także osobą głównej bohaterki - Duny Typhon. Broń Boże nie będę, wzorem niektórych recenzentów, opowiadał wam fabuły. To paskudny nawyk i powinno się go tępić. Oczywiście, mały spoilerek może okazać się konieczny, ale warto się starać, żeby był on jak najmniejszy. Więc, wracając do mitologii - przez moje wywody może odnieśliście mylne wrażenie, że Shirow rzeczywiście stworzył alternatywną, mangową wersję mitów greckich. To zupełnie nie tak. Sposób, w jakich ich używa, jest wyjątkowy. Popatrzcie tylko na historię stworzenia Typhon, odebranie władzy Chronosowi (mam wrażenie, chyba zresztą słuszne, że chodzi o mitycznego Kronosa, syna Uranusa i ojca Zeusa, nie Chronosa - boga czasu) przez Zeusa itd.

"Pandora - żona Epimeteusza, matka Pyrry, pierwsza kobieta na świecie. Zeus rozgniewany wykradzeniem ognia przez Prometeusza postanowił ukarać ludzi i zesłać na ziemię udrękę. Na jego rozkaz Hefajstos ulepił z gliny pierwszą kobietę, którą Atena odziała szatami i ożywiła, a inni bogowie obdarzyli darami. Nazwano ja Pandora, co oznacza dar dla ludzi od wszystkich bogów. W posagu otrzymała glinianą beczkę szczelnie zamkniętą, w której znajdowały się wszystkie nieszczęścia. Hermes sprowadził Pandorę na ziemię, gdzie Epimeteusz mimo ostrzeżenia Prometeusza pojął ją za żonę. Pandora, powodowana ciekawością, nakłoniła męża do otwarcia beczki i w ten sposób wyleciały na ziemię nieszczęścia i klęski."
Mała Encyklopedia Kultury Antycznej 

W rozdziale Bowman (to ten jedyny rozdział bez Duny) projekt Prometheus (stworzenie sztucznego słońca na ziemskim księżycu, w celu terraformingu - czy raczej wenusformingu - Ziemi) jest, za namową (rozkazem) Zeusa i przy pomocy Epimetheusa (statku podwodnego), sabotowany przez Pandorę. W świetle powyższych cytatów, czy mimo poważnej fabuły tego rozdziału, nie jest to całkiem zabawne? Także nazwanie kolonizacyjnego statku kosmicznego (typ Centaurus) Procrustes, to przyjemny żarcik (Prokrustes - rozbójnik attycki, który miał w zwyczaju dopasowywać schwytanych podróżnych do żelaznego łóżka: dłuższym niż łóżko obcinał nogi, krótszych na siłę rozciągał:). Nazw i nawiązań jest więcej. 

Można odebrać to też inaczej. Na początku była Wenus i ta ich cała skomplikowana machina polityczno-społeczna - z Nemesis, Zeusem, Chronosem etc. Po upadku cywilizacji ocalałe resztki historii przeniknęły na Ziemię, zniekształcone pozostały jako greckie mity. Ocalałe przez kogo? Przez kolonistów, bo m.in. o to w tej historii chodzi - Wenus staje się zbyt ciasna, Wenusjanie kolonizują przestrzeń kosmiczną, satelity i planety, a politycy oprócz walk między sobą, mają do rozwiązania dodatkowy problem - co zrobić z brakiem miejsca? Koniec, zwłaszcza koniec mangi jest znakomity! Puenta jest równie zaskakująca, jak i ironiczna. Trochę smutna i nastrajająca do przemyśleń.

 Odczepmy się w końcu od mitologii. Prawdę mówiąc, mity greckie nigdy mnie nie bawiły. Od Iliady i Odysei o wiele bardziej ciekawiła mnie skandynawska Edda. W wykonaniu Shirowa mitologia Greków to smaczny kąsek. Oishii!

Appendix 

Tak nazywa się dodatkowe 6 stron poświęcone MA66 w drugim (oficjalnym - Seishinsha) wydaniu mangi. Ja poświęcę Marionette całkiem osobny artykuł, a tutaj kilka nieporuszonych jeszcze spraw. W Black Magic Shirow dał wyraz swojej fascynacji niektórymi aspektami techniki i nauki. Wprowadził bardzo ważne dla swojej dalszej twórczości bioroidy. Stworzył wiele mecha - m.in. różnego rodzaju servoboty - zdalnie sterowane roboty. Użył też "combat suit" - pancerzy wspomaganych, protoplastów landmatów (w polskim tłumaczeniu Appleseed - "gruntołazy"). W najdłuższym i najciekawszym rozdziale 'Booby Trap" Shirow wykreował Marionette - M66, M77 i M88 - dość samodzielne, bojowe roboty. Zwłaszcza M66 okazały się istotne dla dalszych losów mangi, bo to one z całego bogactwa Black Magic zostały wybrane do pierwszego animowanego filmu na podstawie twórczości Shirowa (ale o tym w dalszej części artykułu). Z innych bardzo ważnych elementów - jedna z najbardziej popularnych postaci w twórczości mangaki rozpoczęła swe istnienie właśnie w Black Magic, właśnie w "Booby Trap". Tak, chodzi mi dokładnie o doktora Matthew! Jest ważną postacią w Black Magic (i ojcem chrzestnym tego fanzina), oraz gra epizodyczne role w Appleseed i Ghost in the Shell. I o ile sposób rysowania Shirowa od Black Magic do Appleseed zmienił się bardzo, to Matthew pozostał taki sam. (Bardzo lubię Matthew, ta osobowość szalonego, nieodpowiedzialnego naukowca w jego wykonaniu jest po prostu słodka. Shirow powinien uczynić go głównym bohaterem swojej następnej mangi. No, może nie głównym. Tradycyjnie rolę tą obstawia jakaś niezła kobitka, a nie choleryczny dziadek:) Właśnie! Już o tym wspomniałem, ale za mało. Duna Typhon jako główny bohater pierwszej mangi rozpoczęła tradycję pełnienia tej funkcji przez kobiety. I jest swojego rodzaju archetypem głównej bohaterki. Jej cechy charakteru są kopiowane we wszystkich następczyniach. W Appleseed - czy Duna nie brzmi cholernie podobnie do Deunan? Jednocześnie Duna różni się bardzo zewnętrznie od pozostałych postaci w twórczości Shirowa. Te wielkie oczy, długie blond włosy i twarz anioła... pozostałe dziewczyny wyglądają na niezłe zadziory. He, może pogląd rysownika na design postaci zmienił się już po stworzeniu Duny? Może taka postać była mu właśnie potrzebna? Może... możemy sobie gdybać. Ja jestem zadowolony, że Typhon wygląda, jak wygląda i ozdabia okładkę pierwszego numeru MA-88. Nawiasem mówiąc, można prześledzić ewolucję kreski Shirowa, właśnie na podstawie wyglądu dziewczyn. Oczywiście, jako bezpośredni potomek, Appleseed ma z tą mangą dużo więcej wspólnego. Zapożyczenia z greckiej mitologii, superkomputer - Gaia (zamiast Nemesis), bioroidy jako klasa rządząca, podległa Gai. I konflikt pomiędzy bioroidami a ludźmi. Jeszcze trochę o humorze. Nie tylko zabawa z mitologią to elementy humorystyczne w Black Magic. Typowy dowcip Shirowa już tutaj daje o sobie znać. Może bez przykładów, coby wam nie psuć ewentualnej przyjemności (ah, jak trudno się powstrzymać od spoilerowania). Ale już sama postać Matthew, czy osoby dwojga pomagierów Duny - Yasha i Sohn Goku rulez. "EEEE! Dragon Ball!!!" - poszli won! DB jest rok młodszy (1984), Shirow był pierwszy. Pewnie niektórzy już wiedzą (a inni nie), że Sohn Goku to oryginalnie Sun Wu-k'ung, bohater powieści Wu-Cz'eng-en "Wędrówka na Zachód" (chińska klasyka z XVI wieku), święta małpa, wielki żarłok, pijak i lubieżnik. Plus wojownik. Dragon Ball otwarcie z niej zrzyna (chociażby Ulong, transformacje Goku, latająca chmurka, wydłużający się kij, czy samo szukanie kul), Shirow w Black Magic był trochę mniej zachłanny, pożyczając tylko Goku i chmurkę. Za to w Orionie pozwolił sobie na trochę więcej. Wspaniała małpa! Żywcem ściągnięta z "Wędrówki...". O czymś innym miałem jeszcze wspomnieć... o tłumaczeniu! Korzystałem z amerykańskiego wydania mangi (Studio Proteus/Dark Horse Comics), więc nazwy, zwłaszcza te mitologiczne są, jakie są. Myślę, że skoro i tak w oryginale napisane są pewnie w katakanie, to najwłaściwsze w przypadku polskiego tłumaczenia byłoby używać polskich, uznanych odpowiedników: Nemezis zamiast Nemesis, Kronos zamiast Chronos, Prometeusz, Tyfon, Nektar etc. Ale tłumaczenie Studia Proteus jest bardzo dobre. Zawsze podziwiałem ich za przekłady mang, fenomenalnie oddają klimat i są naturalne. I zazwyczaj pracują nad nimi w parach (to dobrze, bo przy tak trudnej pracy nadchodzi moment, kiedy przestaje się zauważać własne błędy). Na podstawie tłumaczenia Studia Proteus wykonano polski skrypt do Black Magic, dostępny na stronie Manga Trans Projekt. Nie chciałbym się czepiać, ale troszkę niedopracowany. Choćby brak numerów stron (numeracja jest zarówno w wydaniu japońskim jak i amerykańskim), czy pominięcie kilku dymków. No i niedokładność tłumaczenia w kilku miejscach. Ale ja się nie czepiam, skądże;)) Już naprawdę na sam koniec - to Black Magic objawiło Shirowa wydawcom, a więc i czytelnikom. Gdyby nie powodzenie pierwszej mangi, kto wie, jak potoczyłyby się losy rysownika. Czy mielibyśmy dzisiaj Ghosta? Appleseeda? Dominiona? Oriona i całą resztę?

II. Anime

"Z początku planowano animować "wenusjańską" historię bezpośednio... kompania animacyjna po prostu zapukała do moich drzwi z projektem w ręku. Nie byłem zbyt zadowolony z tego pomysłu i nie chciałem animować tej historii, więc rozrysowałem plansze dla Black Magic M-66. Ciekawość nowicjusze popchnęła mnie do stania się członkiem zespołu - skończyło się na kierowaniu całością."
Masamune Shirow 

Spotkałem się z opiniami, że Black Magic jest "takie sobie". "Czytałeś to?" - pytałem w takich chwilach zaskoczony (to raczej niezbyt popularny tytuł). "Nie, oglądałem" - brzmiała odpowiedź. I tu jest pies pogrzebany. Po obejrzeniu anime nie ma się ciągle zielonego pojęcia o mandze. Shirow postąpił bardzo mądrze. Nie chcąc animować tak rozbudowanej historii, zdecydował się napisać nową. Anime Black Magic M-66 w o wiele mniejszym stopniu nawiązuje do mangowego pierwowzoru, niż dajmy na to animowane GitS, Appleseed, Dominion. Z mangi Black Magic ocalało w OAV mało co - doktor Matthew, Marionette-66 i żołnierze rozpaczliwie próbujący ją powstrzymać. Inaczej mówiąc - z 200 stronicowej mangi zanimowano, luźno związany z całością 80 stronicowy rozdział "Booby Trap". I to jeszcze niezupełnie tak - "Booby Trap" był tylko inspiracją dla scenariusza OAV. Tak więc nie znajdziecie tu Duny Typhon, Nemesis, bioroidów. Nie ma nawet M77, ani M88.

"Powierzono mi kierownictwo i plansze, oraz próbę przywołania nastroju filmu SF klasy B. [...] Nie mogłem tego oglądać przez pierwsze półtorej roku od momentu wydania. [...] Ale ten zespół naprawdę dał z siebie wszystko."
Masamune Shirow

Wbrew temu wszystkiemu, co napisałem powyżej - OAV Black Magic M-66 to doskonały film. Mimo odejścia od mangi - a może dzięki temu. Shirow napisał doskonały, godny siebie scenariusz. No ba! Ta 48 minutowa animacja nie jest może tym, do czego przyzwyczajeni są fani rozpieszczani przez najnowsze tytuły - nieprzyzwyczajonych trochę stary styl może razić - dla mnie jest zaletą. W porównaniu z tym anime, wiele współczesnych to słabizny. Zalety Black Magic M-66 to głównie scenariusz i reżyseria - cóż trzeba więcej? Akcja trzyma w napięciu niemalże do samego końca, a dodatkową atrakcją jest świetnie zachowany styl Shirowa. Dokładnie. Ze wszystkich animowanych filmów opartych na jego twórczości, w tym zachowano chyba w największym stopniu design postaci, mecha, proporcje pomiędzy humorem a treścią. Tak więc, mimo że fabuła prawie wcale nie trzyma się oryginału, paradoksalnie, otrzymaliśmy bardzo wierną adaptację. Wierną graficznie i ideowo. Bo skoro twórcą historii jest sam Shirow, w dodatku kierujący produkcją, to czego jeszcze chcieć.

"Kiedy pracowałem nad animowaną wersją Black Magic M66, koncentrowałem się bardzo uważnie na technice Hayao Miyazakiego, który zarówno wtedy jak i teraz królował w przemyśle japońskiej animacji."
Masamune Shirow

He, nie jest to wysokobudżetowa produkcja, więc nie dziwcie się, że w kilku miejscach animacja troszeczkę zgrzyta. To naprawdę nieźle zrobiony film, zwłaszcza sposób, w jaki zanimowano mecha (zwłaszcza! M-66), wart jest nawet kilkunastokrotnego obejrzenia filmu. Marionette poruszają się i walczą w śliczny, pokrętny sposób, który przywraca wrażenia towarzyszące oglądaniu mangi. Shirow to geniusz ruchu i widać to także tutaj. Jednocześnie obiekty latające (zidentyfikowane:), jeżdżące i walczące nie muszą nosić naklejki Shirow(tm), aby jednoznacznie określić ich pochodzenie. W anime Shirow w piękny sposób zajął się Marionette. Nie tylko, że anime poświęcone jest tym robotom, to jeszcze po raz pierwszy mamy okazję ujrzeć M-66 'chłopca'. Dodatkowo ważną rolę odgrywa tutaj moja ulubiona postać - dr Matthew. Animowana wersja ma w sobie trochę więcej życia niż w mandze. Pewnie dlatego, że jest o wiele bardziej wyeksponowana, ma wyraziste cechy charakteru i jest pełno wymiarowa. 

OAV Black Magic M-66: reżyser animacji: Takayuki Sawaura; reżyser animacji mecha: Toru Yoshida; muzyka: Yoshihiro Katayama; character design i kierownictwo: Hiroyuki Kitakubo; scenariusz i kierownictwo: Masamune Shirow.

III. Cała reszta 

Jak w przypadku innych produkcji, tutaj też mamy do czynienia z porcją stuffu związanego z mangą i anime. Króciutko, treściwie i chyba nie po kolei: 

Black Magic M-66 B-Club Film Comic Vol.1
Wydawca: Bandai
Data wydania: 10 sierpnia 1987
ISBN: 4-89189-323-0 C0079
Cena: 1200 yenów

Coś wspaniałego dla fana Black Magic i Marionette. 191 czarno-białych i kolorowych stron ze screen-shotami z OAV. Z tyłu jedynastostronicowy dodatek o MA-66, wywiad z Masamune Shirow i innymi twórcami tego anime. 

Black Magic M-66 Sketch Book
Wydawca: MOVIC
Data wydania: 31 sierpnia 1987
ISBN: 4-943966-09-08 C0274
Wymiary: 181x256 mm
Cena: 1000 yenów

Jak dla mnie przedmiot pożądania numer jeden z wszystkich tu zgromadzonych. 76 stron z rozkładanym plakatem (A3 - kolorowy rysunek Masamune Shirow). Sketch Book zawiera - streszczenie filmu (7 kolorowych stron ze stop klatkami plus objaśnienia), i czarno białe sekcje poświęcone chara-designowi, designowi MA-66, designowi sprzętu wojskowego (osobne dla jednostek latających, pojazdów, broni i pozostałego wyposażenia), oddzielna sekcja dla pojazdów i jednostek latających cywilnych, oraz jeszcze jedna poświęcona tłom - budynkom, krajobrazom, sceneriom, miastom etc. Masa rysunków i sporo tekstu, jak zwykle. 

The Continuity of Black Magic M-66
Wydawca: Seishinsha
Data wydania:20 grudnia 1986 (jeszcze przed ukazaniem się filmu!)
ISBN: 4-915333-30-2 C0079
Cena: 1248 yenów 

A to coś doskonale uzupełniającego poprzednią pozycją, oraz samo w sobie nieunikniony obiekt żądzy. Na 362 stronach przedstawiono prawdopodobnie wszystkie storyboardy (plansze) wykonane przez samego Shirowa, z wyjaśnieniami. Także rozrysowane niektóre elementy oraz wywody Mistrza nad jego pracą i doświadczeniami z animacją przy Black Magic M-66. 

Black Magic M-66 - Original album CD z muzyką z anime - nic dodać, nic ująć.

Black Magic M-66 Figure Model 
Bandai / B-Club
1/8 M-66 F-5 / Cena: 5000 yenów 
1/12 M-66 F-6 / Cena: 2000 yenów 

A to z kolei coś, co pięknie wyglądałoby na moim biurku:) Marionette-66 w 2 rozmiarach. 

Black Magic - gra video 
Data wydania: 1997
Cena: 9800 yenów
Wymagania: Win 95, Pentium 100, 16 MB Ram

Gra strategiczna. Wojna cywilna w Theotiwakhan (to przypomina trochę Teotihuacan z mangi). Mamy do wyboru 12 misji, z których każda ma swoje podmisje, w których możemy używać landmatów i innych pancerzy wspomaganych. Ponoć nic specjalnego, nawet M66 występująca (jako oponent) w jednej z misji, atakuje nas swoim laserowym okiem nie ruszając się z miejsca (całkiem inaczej, niż w mandze i anime). Wydana też angielska wersja.