Bezsenność nocy letniej
txt: V2

Nad Tokyo panoszyła się ciężka, duszna, lipcowa noc. Atmosfera była jak tuż przed burzą, ale za nic nie chciało padać. Wszystkie żywe stworzenia, zmęczone upałem, pragnęły zmiany. Tej nocy nie odpoczywały. Ich czuwanie było jak nocna jazda pociągiem, jak kolejka u dentysty, jak noc przed egzaminem - nie dawało ulgi, lecz zapowiadało kolejny, męczący dzień.
Tendo dojo tonęło w martwej ciszy, zakłóconej tylko denerwującym cykaniem owadów. Na brzegu sadzawki, dla ochrony przed upałem do połowy zanurzona w wodzie, leżała olbrzymia panda. Wszystkie okna na piętrze były otwarte. Martwe światło księżyca w pełni oświetlało pozorny spokój tego domostwa.
Ranma nie mógł spać. Nie znosił upałów, a jego największym sukcesem tej nocy była kilkuminutowa, męcząca drzemka pełna koszmarów. Próbował różnych sposobów: liczył w myślach barany, czarne świnki i białe majteczki. Jego skojarzenia zaczęły błądzić, aż ukształtowały się w nagą Kasumi. Widział ją taką tylko raz, a kosztowało go to kilka godzin zasadzki w łazience. Co gorsze, przyłapała go na tym Akane. Przestała się na niego wściekać dopiero wtedy, kiedy wmówił jej, że to na nią właśnie czekał. Takie myśli zamiast uśpić, rozbudziły go. Wiedząc, że tej nocy ze spania nic już nie będzie, zdecydował się odwiedzić Shampoo, która w takich przypadkach nigdy mu nie odmawiała. Już prawie podniósł się z łóżka, kiedy przypomniał sobie Cologne i łomot, jaki spuściła mu ostatnim razem (ale to, co chciał od Shampoo, zdążył dostać). Żądza i obawa targające na przemian jego wolą utrudziły go na tyle, że zdołał przysnąć. Tym razem przyśnił mu się koszmar gorszy od czegokolwiek, co do tej pory mu się śniło. Naga Cologne dobierała się do niego, a on złożony dziwną niemocą, nie mógł się obronić. Ze snu wyrwał go strumień zimnej wody.
- Precz ode mnie, stara wiedźmo! - krzyknął półprzytomny, widząc nad sobą majaczącą w mroku postać.
- Kogo nazywasz starą wiedźmą, tani transseksualisto - usłyszał w odpowiedzi wściekły szept Akane. - Poza tym zamknij buzię. Chcesz wszystkich pobudzić?
Ranma oprzytomniał. - Czego chcesz Akane? Co to za pomysły budzić ludzi w taki sposób o tej porze? Dzisiaj jest za ciepło. Nie ma mowy, nie będę z tobą walczył.
- Chodź - mruknęła Akane, biorąc go za rękę. - Mam do ciebie sprawę.

...

- Dobra, co to za sprawa? - spytał zniecierpliwiony Ranma. - A poza tym, gdzie jest P-chan? - dodał rozglądając się z niepokojem. 
- Oddałam go na ten wieczór Azusie, ona jest taaaka samotna.
Coś dziwnego w głosie Akane przyciągnęło uwagę Ranmy. Ostrożnie usiadł obok niej na skraju łóżka. Wydawała się czymś zmieszana i mało pewna siebie. Milczeli przez chwilę.
- Ranma/Akane - wpadli sobie w słowo. Milczenie, które zapadło po tym, było jeszcze bardziej krępujące.
- Akane - zaczął jeszcze raz Ranma. - Stało się coś?
Odpowiedź nie padła od razu. Akane zamyślona popatrzyła w okno, potem na podłogę, na swoje dłonie, na kolekcję hentai na półce nad łóżkiem, w końcu spojrzała na Ranmę.
- Co z nami jest? - zapytała nagle. - Ranma, ile razy coś między nami ma się zdarzyć, ktoś nam przerywa. Tak było od początku: w mandze, w serii telewizyjnej, w OAV-kach, w filmach pełnometrażowych. Wiem, że to ma być śmieszne, ale staje się nudne, nie sądzisz?
- Trochę w tym też twojej winy - odpowiedział Ranma. - Jak chcę być miły, to zaraz stajesz się wredna... - zaczął się tłumaczyć.
- Bo ja nie lubię chłopców - przerwała mu Akane. - Ranma, nie mam nic przeciwko tobie, ale... - zawahała się na chwilę - ja wolę dziewczynki.
DONK!
Kiedy Ranma pozbierał się z ziemi, Akane była już rozebrana. Pochyliła się nad nim, a wtedy poczuł buchające od niej feromony.
- Ranma, masz mokrą koszulkę. Zdejmij ją - jej ręce zaczęły błądzić pod jego ubraniem. Poczuł na biuście palce, delikatnie drażniące jego nabrzmiałe nagle sutki. Jej usta szukały jego ust. Jej nagie ciało ocierało się o jego, także już prawie nagie, ciało.
- Ranma, ja jeszcze nigdy... Bądź delikatny - szepnęła Akane.
- "Właściwie, dlaczego by nie?" - pomyślał Ranma. - Na pewno tego chcesz? - zapytał dla formalności.

...

Świtało już, kiedy Ranma się obudził. Akane przytulała się do niego przez sen. Dwa pokaźne biusty utrudniały to trochę, ale miłość nie zna granic. Ranma ostrożnie wyślizgnął się z łóżka. Był zmęczony, wyczerpany, ale szczęśliwy. Wolałby to robić w swojej prawdziwej postaci, aczkolwiek doznania dziewczęcego ciała miały swój niewątpliwy urok. Akane otworzyła oczy.
- Ty zboczeńcu! - zaczęła, ale widocznie przypomniała sobie nocne wydarzenia, bo przerwała. - Przepraszam Ranma. Zostań jeszcze trochę.
- Muszę już iść Akane. Nie mogą nas tutaj razem zastać, prawda kochanie? - bardzo czule jak na niego, powiedział Ranma. - Przyjdę do ciebie wieczorem.
- "Co za fantazja w tej, zdawałoby się całkowicie niewinnej dziewczynie." - rozmyślał, wspominając minioną noc. Kiedy przechodził obok pokoju Nabiki, zza uchylonych drzwi wysunęła się szczupła, dziewczęca dłoń i wciągnęła go do środka. W chwilę później został oblany gorącą wodą.
- "No nie, tylko nie ta szantażystka. Nie mam ani grosza" - pomyślał z niechęcią Ranma. - Czego chcesz Nabiki?
- Nie przejmuj się nią, Ranma kochanie - przytulając się do niego powiedziała Nabiki, ubrana tylko w półprzezroczystą koszulkę. - Akane jest trochę zboczona, poza tym to jeszcze dziecko. Ja za to bardzo lubię chłopców.

c.d. w #2 MA-88